Wleńskie szubienice

Wleń, Gościradz, Grzęba, Wleński Gródek, Łupki, Modrzewie, Bystrzyca, lwówecki, Lähn, Laehn, Kleppelsdorf, Arnsberg, Lenno, Lehnhaus, Giesshübel, Wiesenthal

Twarde prawo obowiązywało w Europie aż do schyłku XIX wieku. Przestępca musiał liczyć się z surowymi konsekwencjami swego postępowania. Za złe uczynki trafiał, bowiem w ręce kata a publiczne tortury i egzekucje były wówczas czymś normalnym, były karą dla przestępcy a jednocześnie przestrogą dla ewentualnych jego naśladowców. Skazaniec nierzadko i przez kilka tygodni "głosił przestrogę" powiewając na wietrze.

Od średniowiecza stosowano wiele wymyślnych metod kar śmierci często poprzedzonych równie wymyślnymi torturami. Miały one zadać przestępcy ból i cierpienie a niektóre dodatkowo wiązały się z hańbą, odebraniem czci i honoru dla samego skazańca jak i jego rodziny.

Do tych najbardziej hańbiących kar zaliczano m.in.: łamanie kołem, nabijanie na pal, obcinanie kończyn czy najczęściej stosowane wieszanie. Kara śmierci przez powieszenie stosowana była wobec złodziei, zdrajców i buntowników. Orzekano ją wyłącznie w stosunku do mężczyzn, natomiast kobiety za podobne przestępstwa ścinano, topiono lub zakopywano żywcem w ziemi.

W XV wieku zapoczątkowano palenie żywcem na stosie, początkowo wobec heretyków, później w okresie renesansu na stosach palono czarownice i wszelkich wrogów kościoła w tym świętokradców.

Z pośród szeregu wymyślnych kar śmierci jedynś karą nieprzynoszącą ujmy na honorze, utraty czci i zniesławienia było ścięcie głowy. Początkowo stosowano ją wyłącznie wobec przestępców z wyższych warstw społecznych, dopiero w XV wieku na ścięcie zaczęto skazywać niżej urodzonych.

Ostatnią publiczną egzekucję na Dolnym Śląsku wykonano w Kłodzku w dniu 11 września 1850 r. wówczas pewien dwunastolatek, który był naocznym świadkiem egzekucji tak opisywał jej przebieg: Był mglisty dzień, gdy przywieźli Treutlera z miasta do szubienicy. Miał uklęknąć przy kolumnie Świętej Trójcy, jednak nie chciał tego uczynić, a także nie słuchał ostatnich słów pocieszenia obecnego kleryka. Wtedy pomocnik kata podciął mu nogi tak, że ten przewrócił się na pieniek. Kat wyjął z futerału topór, podniósł go w górę i jednym uderzeniem odciął głowę. Tygodniami brzmiał mi jeszcze w uszach ten okropny zgrzyt zadanego ciosu. Potem ukazano jeszcze zebranym odciętą głowę, a następnie wrzucono ją do jamy przy szubienicy i razem z pozostałym ciałem zasypano".
O szubienicach opowiada Jędrek - Kapitan Zamku Chojnik

Wleń w kwestii egzekwowania prawa wcale nie odstawał od reszty Europy. Jednak dzisiejszych badaczy dziwi nieco posiadanie w tak niewielkiej odległości aż pięciu szubienic! Wiązało się to wszak z znacznym obciążeniem finansowym. Oprócz stosownego przywileju prawnego dającego możliwość orzekania i wykonywania najwyższego wymiaru kary, miasto, bądź właściciele ziemscy musieli utrzymać te obiekty, łożyć na ich remonty a ponadto opłacić mistrza kata. Możliwe, iż w naszym przypadku każda z tych szubienic miała "innego właściciela" - miasto Lähn, właściciele Kleppelsdorf, Wiesenthal, Lehnhaus, Arnsberg.

Kat we Wleniu jeszcze w początkach XIX wieku zamieszkiwał przy dzisiejszej ulicy Kościelnej. Miał tu katownię i cele więzienne obsługiwał wszystkie okoliczne miejsca egzekucji.

Szubienicą najlepiej udokumentowaną jest ta górująca nad miastem. Była to kamienna budowla z trzema filarami i wejściem do wnętrza obiektu od strony miasta, służyła nie tylko do wieszania, ale wykonywano tu również inne kary. Stała w miejscu dzisiejszego cmentarza komunalnego. W kronikach zachowały się informacje o sześciu wyrokach wykonanych od końca XVI do polowy XVII wieku.

Nieco mniej informacji zachowało się o szubienicy znajdującej się na południowym skłonie wzgórza Grodzina (niem. Harteberg), po lewej stronie drogi - szlaku prowadzącego z Wlenia do Bystrzycy. Dzisiaj na zboczu nie ma już żadnych śladów po szubienicy, natomiast ciekawostką jest, iż na szczycie wzgórza pod koniec XIX wieku zlokalizowano punk widokowy, którego ślady napotykamy tam po dziś dzień. Wracając do szubienicy, to w księgach zachowały się informacje tylko o dwóch egzekucjach wykonanych na tej szubienicy.

Kolejna szubienica stała w pobliżu Modrzewia, na północno- zachodnim zboczu wzgórza Szubieniczna (niem. Galgenberg). Miejsce to jest to jest bardzo łatwe do zlokalizowania i dobrze widoczne z drogi do Jeleniej Góry. Charakterystyczny okrąg trawy, przez niektórych nazywany śladami po UFO, jest udokumentowanym miejscem wielu egzekucji, jednak nie ma ich dokładnej listy. Miejsce to zostało zaznaczone m.in. na mapie z 1824 r.

Następna szubienica znajdowała się w Łupkach w miejscu dzisiejszego przypałacowego ogrodu, tuż przy drodze do kościoła i na zamek. Wzmianka o niej pojawia się w dokumentach archiwum w Pradze. Wspomina ją również jedna z mieszkanek Wlenia - Pamiętam jak tylko przyjechałam z rodzicami do Wlenia w 1945 roku, wówczas, jako nastolatka chodziłam z koleżankami na zamek i ta szubienica jeszcze stała.

Ostatnia, o której istnieniu dowiedzieliśmy się raptem kilka dni temu znajdowała się na południowym skłonie Grzęby (niem. Arnsberg), informacja o niej znajduje się w Praskim archiwum, jednak o jej działalności jeszcze nic nie wiemy. Na wzgórzu nie ma też żadnych widocznych śladów jej istnienia. Być może była to jedynie skromna drewniana budowla.

Szubienice i instytucja kata są małym fragmentem naszej lokalnej historii, o której niewiele osób dzisiaj pamięta, jednak są miasta i instytucje, które z tego "Dawnego Prawa" tworzą atrakcję turystyczną. Na rekonstrukcje historyczne odbywające się podczas festynów, czy pokazów zorganizowanych specjalnie dla turystów przybywają tłumy gapiów. Podczas tych "występów" tak jak dawniej to kat jest jedną z najbardziej obleganych i przyciągających widzów postaci. Dzisiejsze popisy kata, to także swoisty teatr, wielkie "show" tyle, że nie śmierci, a dobrej zabawy i lekcji historii.

"Kat i skazaniec" - Opowieść teatralna - Gniezno.com.pl


czytaj więcej o szubienicach - SUDETY o szubienicach » - Szubienice i lipy »



Artykuł ukazał się na stronach:

WlenInfo.pl powiatlwowecki.info


Artykuł na podstawie oraz z wykorzystaniem ryciny, map i informacji o egzekucjach z książki: "Publiczne miejsca straceń na Dolnym Śląsku od XV do połowy XIX wieku" autorstwa Daniela Wojtuckiego. Wydawca: Fundacja Zamek Chudów. Książka do nabycia on-line na: www.zamekchudow.pl